You are currently viewing Przystanek w Wiedniu

Przystanek w Wiedniu

Wiedeń, 17 października

promenade_vor_der_burgbastei_vor_1800

Promenada przed murami Wiednia

źródło: https://www.habsburger.net/en/stories/re-organizing-city

Przybyliśmy do tego ogromnego miasta wczoraj przed południem, moja kochana Rozalio. Jakże to wszystko jest dla mnie nowe! Jaki zgiełk, iluż ludzi, jakaż różnorodność wszystkiego. Nie wiem, czemu mnie to nie bawi. Tak wielce przyzwyczajona jestem do mojego życia w zaciszu, żyję wszak tak od dzieciństwa. I wielce to kochamchyba nadtoby móc poczuć się swobodnie w jakimś wielkim mieście, choć ma ono niezaprzeczalnie wiele powabu i uroku. Wczoraj byłam w ogrodach Augarten: z tarasów rozciąga się zachwycający widok, a bezmiar drzew naznacza na nim nieopisanie majestatyczne piętno. Dziwem największym jest dla mnie to, że stworzył ogrody Józef II, właśnie takimi, jakie obecnie, i te stuletnie drzewa niby jego wierni poddani, wypełniający cesarskie rozkazy. Cesarz oddał ludowi ogrody w użytkowanie, lud jednak z nich nie korzysta zupełnie, przedkładając nad Augarten walory Prateru, ulubionej promenady mieszkańców. Wczoraj również odwiedziliśmy Prater. To czarujący widok, niczym spektakl teatralny. Łatwiej go sobie wyobrazić niż opisać. Wyobraź sobie przeto moje dziecko przeszło tysiąc ciągnących w szeregu karet, wiozących najstrojniejsze elity wiedeńskie. Toż dla oczu to nieskończona różnorodność wszystkiego. Wyobraź sobie jeszcze po dwóch stronach tych powozów tłum przechodniów, trzydzieści tysięcy ludzi, więcej może, płynących dostojnie niczym majestatyczna rzeka. Wyobraź sobie także na tej promenadzie, gdzie korony drzew giną w niebiosach, alejki wijące się tak długo, jak tylko wzrok potrafi sięgnąć. Wyobraź sobie to wszystko i będziesz miała rozeznanie, czym jest Prater. Widok ten potrafi zaczarować nie tylko oczy, ale i serce. Schludność, swoboda, spokojna wesołość tego poczciwego ludu wiedeńskiego, który choć powściągliwy i pracowity, mógłby sprawić, że zwątpiłabym w głosy o nieudolności jego rządzącychtak dalece jawi się tu szczęśliwie i bogato.

wiedenski park

Wiener Prater – park publiczny w Wiedniu

źródło: https://pl.pinterest.com/pin/433330795371999302

Teatr dworski nie odpowiadał moim gustom. Jest bogaty, lecz nie piękny. Jego aktorzy słabej miary, tancerze poruszają się z przesadzoną lekkością, a ich obroty mają w sobie zbytnią siłę. Całkiem brak im gracji. Nie mogą się podobać. A ta słynna tancerka Carro zupełnie mnie nie zachwyciła.

18 października

image006

Katedra Świętego Szczepana w Wiedniu

źródło: https://www.wikiart.org/en/rudolf-von-alt/the-st-stephen-s-cathedral-in-vienna

Ukochane dziecko! Udałam się wczoraj, by wysłuchać mszy do Katedry św. Szczepana. Jest zbudowana w stylu gotyckim, bardzo obszerna i wyszukanie zdobiona, niestety poczernił upływający czas i nadał jej przygnębiająco smutny wygląd. To, co jest w niej do podziwiania, to niepodważalnie zachwycający Ecce Homo Correggia. Cała boleść człowiecza, cała słodycz również i dobroć wszelka oddane w tej boskiej twarzy naszego upadającego, acz przebaczającego Zbawiciela. To emocje i głębia adoracji. Kontemplowałam obraz ten na kolanach, kiedy podeszła do mnie żebraczka, prosząc o datek. Nie miałam przy sobie nic. Pobiegłam więc do naszych ludzi i pożyczywszy od nichdałam jej, dziękując Bogu, że miałam z czego.

Ecce Homo” di Correggio

“Ecce Homo” - Antonio Allegri zw. Correggio

źródło: https://www.frammentirivista.it/ecce-homo-del-correggio/

Stamtąd udaliśmy się do Belwederu, dawnego pałacu wielkiego księcia Eugeniusza. Mieści się w nim przeto Cesarska Galeria obrazów. Innym razem, dziecino moja, opowiem ci o szkole mistrzów niemieckich i flamandzkich, które mają po równoż swoich arcydzieł, a które w Galerii przebiegłam jedynie w pośpiechu, by móc oddać całą moją uwagę płótnom szkoły włoskiej, która bezsprzecznie zajmuje wśród nich najpierwsze miejsce. Mieści się ona w siedmiu dosyć szerokich salach. W pierwszej, poświęconej szkole weneckiej, tylko Jawnogrzesznica Palmy otrzymująca od Jezusa przebaczenie, zafrapowała mnie szczególnie. Druga sala to TycjanyiVeronezy takoż i ze szkoły weneckiej. Tu portret Karola V stworzony ręką Tycjana, zasługujący na najwyższy podziw, zda się, że to ten, o którym mówią, że monarcha na widok ukończonego swego portretu, rzekł do mistrzaWłaśnie zapewniłeś mi nieśmiertelność: zdanie, które oddaje cześć geniuszowi artysty i honoruje skromność monarchy.

Czwarta i piąta sala to szkoły romańskie. Z zainteresowaniem obejrzałam w nich niepoprawne dzieła Perugino, jego nieśmiertelnego uczniaRafaela, Giulio Romano i Andrei del Sartouczniów wielkiego Rafaela. Jest tu także jedna Madonna Vanniego i dwie Carlo Dolciego. Nie wiem, czy te obrazy dziełami sztuki, ale potrafią niezaprzeczenie wzruszać. Kolejno idą sale szkoły bolońskiej. Przechodzę od jednego zdumienia w kolejne. Na kolana rzuca mnie ten niedościgniony Correggio: jego Porwanie Ganimedesa, Jowisz i Io, Edukacja Amora, tak bardzo podziwiane przez Twojego ojca Rozalio i przez mojego również. I jeszcze Madonna z dzieciątkiem. Ach! W dziełach tych natura i uczucia przelane na płótno jakby za sprawą jakiejś magii. I nawet tuż obok tych arcydzieł Caritas Romana Carlo Cignaniego wzbudza we mnie wszystkie najgłębsze odczucia jako córki i matki.

W ostatniej sali zebrano różnych mistrzów. Zachwyciliśmy się Archaniołem Michałem, zwycięzcą szatana pędzla Luca Giordano i Synem Marnotrawnym Battoniego. Lecz córko ukochana, oceny te tylko naszymi prywatnymi, zwykłymi opiniami, i to opiniami, które nic nie znaczą. Widzisz Rozalio, my z twoim ojcem pasjami uwielbiamy sztukę, jesteśmy jednak tylko jej miłośnikami, nie znawcami.

Widzieliśmy także Teatr Wiedeński. Uroczy to budynek. Aktorzy dość dobrzy, zwłaszcza śpiewacy. Wróciłam stamtąd jednak w złym humorze, zgubiłam bowiem w teatrze medalion z podobizną mojego ojca i twoją. Sama je malowałam. Szczęśliwie mam jeszcze jeden, z miniaturami Lesseura, lecz straty tej nie mogę przeboleć. Płakałam jak dziecko, nie wstydzę się tego wcale. Toż przecie byliście ty i mój ojciec!

19 października

Pałac Schönbrunn

Pałac Schönbrunn w Wiedniu

Wczorajsze popołudnie spędziliśmy w Schoenbrunn pięknym pałacu i ogrodach cesarskich. Zamierzamy jeszcze tam powrócić, gdyż widzieliśmy jedynie egzotyczne szklarnie i zwierzyniec.

O, jest on doskonale zapatrzony we wszelkiego rodzaju gatunki czworonogów i ptactwa. Najpiękniejsze z nich to tygrys królewski, pantera i leopard. A najbardziej ciekawympoprzez swój majestat, dobroć i mądrośćjest słoń. Miałam wielką przyjemność oglądając strusia, ptaka królewskiego, ary i całe mnóstwo innego ptactwa, którego nazw nie znam.

Och, córko swego ojca, z pewnością będziesz kochać botanikę. Opowiem ci zatem o szklarniach. Jest ich szesnaście. znakomite. Wyglądają jak egzotyczne lasy, gdzie drzewa kokosowe, palmy i tysiące innych roślin rosną tak wysoko, jak tylko na to wielkość szklarni pozwala. Reguluje się tam temperaturę i klimat, by przypominało to ich naturalne środowisko. Widzieliśmy również mnóstwo drzew egzotycznych już zasadzonych dawno i przystosowanych tak do wiedeńskiego klimatu, były w pełni swego wzrostu. Drzewa tulipanowe jak nasze lipy. Twój ojciec był w niebie, tym bardziej, że mógł swobodnie rozmawiać o botanice, gdyż oprowadzał nas dyrektor ogrodów Pan Booz, człowiek zasłużony i bardzo biegły w swej sztuce.

Potem spędziliśmy wieczór w teatrze Kärntnertor. To dość ładny budynek, a muzyka, dekoracje, aktorzy i sztuka sprawili nam naprawdę wielką przyjemność. Dziś wieczór znów tam wracamy, ma być, mówią, czarujący balet. Powiem ci wszystko jutro.

Theater am Kärntnertor

źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Theater_am_K%C3%A4rntnertor

Tymczasem rano widziałam Bibliotekę, zachwycający budynek, ufundowany przez Karola VI, którego marmurowy pomnik znajduje się w samym środku. Jest w tej bibliotece ponoć trzysta tysięcy woluminów, a książki kupione przez dwór cesarski dla dziedziców Księcia Eugeniusza, zdaje mi się, największą jej ozdobą. Tomy ze starannie wypracowanymi ilustracjami ptaków i roślin, i z doskonałymi miniaturami Roberta, malarza na dworze Ludwika XIVto dwa dzieła o najwyższej cenie. Biblioteka liczy również około czternastu tysięcy manuskryptów, a czego duża liczba wielce wyszukanych. Miejsce to posiada również niebywałą machinę z brązu, oddającą w całości obraz heliocentrycznego systemu Kopernikowskiego. Wykonał ja ponoć młody rzemieślnik, lecz co ciekawe, nie był uczonym, a astronomia była mu zupełnie obca.

The Baroque Belvedere palaces

Belweder - barokowy pałac w Wiedniu

źródło: https://www.belvedere.at/jart/prj3/belvedere/main.jart?rel=belvedere_en&reserve-mode=reserve&content-id=1439886417159

Potem spędziliśmy uroczo dwie kolejne godziny w gabinecie historii naturalnej. Wszelkie gatunki zwierzyny czworonożnej, ptactwa, ryb i gadów zgromadzono w tym miejscu i ustawiono nie bez wyczucia i dobrego gustu, w sposób nadający im prawie wygląd ożywiony, zwłaszcza w przypadku ptaków. Arsenał, z którego przyszliśmy, na pierwszy rzut oka jest dość zaskakujący. Toż to prawdziwa świątynia Marsowa. Ściany, kolumny, plafonywszystko to jest udekorowane pięknymi ornamentami i wspaniale zaaranżowane. Pełna wzruszenia i dumy podziwiałam sztandar zdobyty na Turkach przez wyzwoliciela Wiednia, naszego dzielnego Sobieskiego. Mówiąc za Voltairemwielka i piękna to rzecz zaiste służyć niewdzięcznikom. Wyciągnęłam z tego przecennego sztandaru kilka jedwabnych niteczek dla ciebie, kochana Rozalio. Lecz jakże zobrazować tobie uczucia, które zawładnęły mną, gdy go tak podziwiałam? Te ukochane kolory tak dobrze znane poruszyły duszę do głębi. Na nich wyszyta dewiza naszych kosynierów:Żywią i bronią. Serce me wezbrało się oburzeniem, a z oczu mych popłynęły łzy boleści. Cóż ta Austria, niewalcząca wcale u naszego boku podczas naszej ostatniej Rewolucji, śmie robić z naszymi trofeami chwały, z naszymi sztandarami, złożonymi i chronionymi w spokoju naszych kościołów? Córko moja, cóż za oburzająca nikczemność!

19th century, Historisches Museum der Stadt Wien (History Museum)

Belweder w Wiedniu

źródło: https://www.gettyimages.co.uk/detail/news-photo/austria-vienna-19th-century-the-belvedere-palace-news-photo/122318933

Powróciłam też do Belwederu, by dokończyć zwiedzania. Szkoła flamandzka zajmuje w nim sześć sal i dwa gabinety. To, co dostrzegliśmy najpiękniejszego, przemierzając je to: w pierwszej portret Matki Rembrandta autorstwa samego mistrza, zupełnie w jego stylu, prostym acz doskonałym; w drugiej – piękny kawałek architektury Hendrika van Steenwijck Młodszego; trzecia – pełna pięknych Van Dycków, każe podziwiać przede wszystkim Ecce Homo; czwarta to sala poświęcona Rubensowi. Tu już nie mam wyboru. Wszystko jest w niej piękne. W piątej, największą przyjemność sprawiły nam dwa dzieła Rubensa, portret kobiety i Pejzaż z Jupiterem i Merkurym sprowadzającymi burzę na osadę, w której odmówiono im gościny. W szóstej zajęły nas dzieła Davida Teniersa, a w siódmej – Angeliki Kauffamn. Gabinety były również całe wypełnione małymi obrazami. Można stracić głowę dla dwóch portretów Dennera.

W szkole niemieckiej podziwialiśmy Śpiącą Wenus Heinza, portret młodego człowieka Seibolda, Batalię Kasanowy, Pełnię księżyca Wutky’ego, Kwiaty Drechslera, Andromacha Lencza oraz piękną kopię Kupidona Corregia autorstwa Heinza. Lecz cóż te wszystkie sale, cóż galerie, pałace, ogrody i teatry w porównaniu z cudem, jaki widzieliśmy dzisiaj w Instytucie Głuchoniemych? Jakiż człowiek jest wielki w tym miejscu, gdzie geniusz ludzki zda się poprawia naturę. Jakiż interesujący widok tych dzieci nieszczęsnych, od urodzenia pozbawionych tego szczęścia, jakim jest możliwość słyszenia i mówienia, a którym tu te umiejętności prawie w całości się przywraca, dzięki sile wielkich zabiegów, najczulszych, ale i najgenialniejszych w swej istocie. Dzięki tym różnorodnym zabiegom te nieszczęsne istoty przeznaczone pierwotnie do zdziczenia i imbecylizmu przywracane zostają na drogę rozumu i człowieczeństwa. Myślą, poznają i kochają Stwórcę. Oczekują od niego sprawiedliwości, dobroci i szczęśliwszej przyszłości niż ta, która została im wpierw przeznaczona. Patrzą z prostotą na świat. Jedno z nich, któremu dyktowałam słodkie imię Rozalia, napisał je bez problemu, a gdy zapytałam, by powiedział to, co mu dyktowałam uczynił krzyż na czole na znak, że to imię nadane na chrzcie. Jakże są szacowni ci profesorowie, zobowiązani uczyć owe dzieci. Z jakąż cierpliwością i łagodnością to robią! Młodziutki 24-letni nauczyciel zajmuje się najmłodszymi dziećmi. Jaka dobroć rysuje się na jego twarzy. Widać kocha swych podopiecznych i traktuje ich jak ojciec. A radości, zaufanie i pieszczoty, jakimi one go obdarzają tylko to potwierdzają. O, nie chcę nigdy zapomnieć imienia tego interesującego młodego człowieka: nazywa się Weinberger. Ten wspaniały instytut, naśladowany również we Francji, założony został przez cesarza Józefa II. Uczniowie pozostają tam 6 lat, by później wyjść w świat, umiejąc czytać, pisać, liczyć. Nierzadko posiadają swoje własne wielkie talenty. Dostają zawód, który pozwoli im zarobić na życie. Obcokrajowcy są również przyjmowani. Za opłatą. Było dwoje polskich dzieci. Ta dwójka maluchów była mi najdroższa i rozczuliła mnie najbardziej. Ucałowałam ich serdecznie, a po wyjściu stamtąd byłam dosłownie cała zalana łzami. To współczucie i podziw je wywołały, moje dziecko. Któż mógłby bowiem bez wzruszenia i bez łez przejść przed takim dowodem ludzkiego geniuszu, w którym nieszczęście ludzkie z jednej strony i dobroć z drugiej nie mają sobie równych?

24 października

Moje kochane dziecko, dziś kończysz 9 miesięcy i oto już cały miesiąc minął, odkąd odstawiłam Cię od piersi i wyjechałam. Jakże smutne, lecz i pełne słodkiej błogości były te ostatnie momenty, gdy twoje małe usteczka były przy mojej piersi po raz ostatniDzisiejszy dzień zaczęłam od modlitwy za ciebie! Niech Najwyższy raczy mnie wysłuchać. Niech uczyni mi łaskę i zachowa od złego moją jedyną przyszłość, moje jedyne dziecko, moją Rozalię.

Otrzymałam dziś wieści od ciebie. Twoja babunia pisze, że masz się dobrze, że nauczyłaś się podawać swą małą rączkę do całowania. Chciałabym całą pokryć moimi pocałunkami. Przytulić do piersi. Niech niebiosa cię błogosławią, moje kochane dziecko, i niech wybaczą mi te codzienne błagania o twoje zdrowie. Niech zawsze twe serce idzie przed rozumem, tak byś czuła, co jest dobre a co złe, zanim nawet rozsądek to potwierdzi.

Painting of the imperial crypt underneath the Capuchin church in Vienna

Krypta cesarska pod kościołem Kapucynów w Wiedniu

źródło: https://www.alamy.com/stock-photo/imperial-crypt-vienna.html

Moja kochana, dziś odwiedziliśmy w wiedeńskim kościele Kapucynów cesarskie groby. Najpiękniejszy jest ten, w którym spoczywa Maria Teresa i Franciszek I. Już od Józefa II trumny raczej skromne, mające krzyż i napis za jedyny ornament. Ta krypta grobowa jest już pełna, i popatrzcież, ile jeszcze głów królewskich zetnie śmierć? Moja córko. Trzeba koniecznie zejść do tych katakumb królewskich. Trzeba zatrzymać się w tej kontemplacji, jakaż nicość wielkości. A po wyjściu z tego królestwa śmierci tak miło jest zobaczyć niebo, wspaniałe niebo, gdzie nieśmiertelność czeka na cnotliwych! A mimo wszystko to jednak śmierć, tylko śmierć, może nam otworzyć! Czemuż więc tyle przed nią lęku?

Dziwny zaiste to kontrast, po moich rozważaniach przy grobach monarchów, którzy teraz jedynie prochem. Poszłam zobaczyć te ich rzekome skarby, noszone przez nich diademy i berła, brylanty i wszelkie kamienie szlachetne, całe mnóstwo bogactwa, które było w ich posiadaniu, a z którego być może Sędzia Ostateczny zażądał od nich surowych rachunków. Oby taka myśl zawsze towarzyszyła ich następcom!

Odwiedziłam również jeszcze raz Schoenbrunn. To była wielka przyjemność. Tamtejsze oranżerie wprost nadzwyczajnie. Pośrodku ogrodu jest śliczna dorycka glorieta z ciosanych kamieni, a z jej szczytu rozciąga się widok na Wiedeń i otaczające go góry. Zaiste ten widok jest wart wszystkiego.

Miałam nadzieję poznać Lampiego, lecz go nie zastałam. Szczęśliwie pokazano mi jego atelier, pełne pięknych obrazów. Miałam zaszczyt poznać również tego słynnego medyka Franka, jego geniusz znany jest w Europie. Jest coś takiego w jego fizjonomii, co zdradza w nim wielkiego człowieka.

25 października

Dziś opuszczamy Wiedeń. Coraz bardziej się od ciebie oddalam. To mnie wiele kosztuje. Piszą mi, że masz się dobrze. Że pożar w Dzikowie nie był groźny i nawet nie zaburzył spokoju twego snu. Wysłałam biednym pogorzelcom tyle, ile mogłam, by wspomóc ich w twoim imieniu. Niech ich błogosławieństwo również nad tobą czuwa.

vienna-freyung-with-austria-fountains-rudolf-von-alt

Plac Freyung w Wiedniu z fontanną Austriabrunnen

źródło: https://fineartamerica.com/featured/vienna-freyung-with-austria-fountains-rudolf-von-alt.html