You are currently viewing „Moja” Waleria

„Moja” Waleria

Spełnione marzenia, czyli jak z tą Walerią było...

Właściwie wszystko mnie do niej prowadziło. Od najmłodszych lat uczyłam się języka francuskiego, zadziwiając nauczycieli biegłością pojmowania jego zawiłości i kiedy okazało się, że język ten kocham nad życie, wybrałam go jako główny kierunek moich studiów. Zapytana na egzaminie wstępnym, skąd taki wybór, nie umiałam odpowiedzieć, zbyt bardzo było to dla mnie oczywiste. Z pomocą przyszedł mi drugi egzaminator, wyjaśniając koledze z uśmiechem: Mais la passion ne sexplique pas! („Ależ pasji nie można wytłumaczyć!”) i od tego czasu całe moje życie związane było z językiem francuskim. Uzyskałam specjalizację tłumaczeniową i jest to dziś mój zawód.

Kolejnym etapem, który przygotowywał mnie do przyjaźni z hrabiną Walerią, był wybór drugiego kierunku studiów: muzealnictwa i ochrony dziedzictwa. Dziwny wybór jak na te czasy i muszę przyznać, że sama do końca nie rozumiałam, co mnie tak w jego stronę pcha. Tym razem na egzaminie już nikt nie pytał: „Dlaczego muzealnictwo?”. A szkoda, bo miałam gotową odpowiedź: Mais la passion ne sexplique pas!”.

Sala-Wielka-A.-Kaczorowski-1129x750

Sala Wielka, Zamek w Dzikowie

źródło: https://mhmt.pl

Zwieńczeniem tej drogi był przyjazd do rodzinnego Tarnobrzega i odwiedzenie w 2013 roku nowo otwartego, a nigdy dotąd nieudostępnionego do zwiedzania Zamku Dzikowskiego hrabiów Tarnowskich, po jego rewitalizacji i urządzeniu w nim Muzeum – dokonanych przez doktora Adama Wójcika i jego współpracowników. Wtedy, w zachwycie nad tym, co zobaczyłam, usłyszałam po raz pierwszy od przewodnika o hrabinie Walerii Tarnowskiej ze Stroynowskich i jej francuskich, nieodczytanych jeszcze pamiętnikach.

To był punkt zwrotny. Najprawdziwsza rewolucja. Zaczęłam usilnie poszukiwać tych pamiętników. Zbierać ich fragmenty, pisać do różnych bibliotek z prośbą o kopie i skany, żmudnie i mozolnie odczytywać mikrofisze rękopisów utrwalonych w formie białego pisma na czarnym tle. Im dalej postępowałam w poznawaniu treści, tym bardziej rosła we mnie fascynacja Autorką tych tekstów. Wiele rękopisów było niedostępnych, przed wieloma zamknięto mi drzwi przed nosem. Im bardziej było trudno, tym większą odczuwałam satysfakcję ze zdobywania kolejnych części, tym chętniej i wytrwalej pracowałam nad następnymi fragmentami pamiętników pani na Dzikowie. Praca i fascynacja trwają do dziś i – biorąc pod uwagę ogrom materiału – trwać będą jeszcze długo, jeśli warunki na to pozwolą. A może nawet „pomimo” niesprzyjających warunków.

Oryginał dziennika Mes voyages

Dlaczego to jest takie fascynujące?

Dlaczego te teksty są tak fascynujące? To relacja z pierwszej ręki o czasach, które przeminęły bezpowrotnie, spisana przez bystrą obserwatorkę o krytycznym umyśle i ciekawym sposobie patrzenia na świat. Niby dużo wiemy o tamtej epoce zwanej „napoleońską”, lecz w pamiętnikach hrabiny Walerii świat ten ożywa na nowo i uderza bogactwem opisów, szczegółów, faktów, przemyśleń, wrażliwością autorki. Uważam, że czerpać mogą z niego nie tylko historycy i historycy sztuki, pasjonaci historii i badacze obyczajów tamtej epoki czy regionaliści, ale i zwykli czytelnicy ciekawi tego, jak wyglądało wtedy życie. Mamy tu bowiem dziewiętnastowieczną Europę, Polskę i Dzików jak na przysłowiowej dłoni.

Zdumiewa oczytanie hrabiny Walerii, dogłębna znajomość mitologii greckiej i rzymskiej, Biblii, wszelkiego rodzaju sztuki, szerokie obeznanie polityczne, głęboka znajomość historii powszechnej, rozległe horyzonty literackie, umiejętność krytycznego, mądrego, patrzenia na świat i komentowania go. Wszystko to w tak młodym wieku i w epoce, o której stereotypy każą nam sądzić, że kobiety były jedynie płytką ozdobą. Dzienniki nie są powierzchowne. Przeciwnie. To najdoskonalsza mieszanka inteligencji, błyskotliwości, wszechstronności oraz zachłanności poznawania świata. Stan naszej XXI-wiecznej wiedzy, sprawdzanej każdorazowo w Internecie, powinien wywoływać co najmniej zażenowanie w porównaniu z wiedzą tej młodziutkiej dziewczyny sprzed 200 lat.

ePrzechwytywanie

Oryginał i kopia Dzienników

Dzienniki są również pełne najczulszej miłości matczynej, jaką hrabina żywiła dla swej córeczki Rozalii. Niestety, miłość ta stała się bezsilna i bezbronna w obliczu największej tragedii, jaka tylko mogła ją na jej drodze spotkać – w obliczu śmierci dziecka. Nie można o tym czytać bez wzruszenia. Życie małej Rozalki zgasło przedwcześnie. Została po niej jej miniatura jako Anioła, malowana własnoręcznie przez hrabinę oraz te dzienniki z podróży, jej właśnie dedykowane. Adresatka nigdy ich nie przeczyta. Nie dane jej też było poznać głębi miłości swej matki. Wszystko zawisło w pustce i trwa tak na wieki. Być może właśnie dlatego tak głęboko porusza.

Podsumowując ten osobisty wstęp, chcę podkreślić, że z kart Dzienników wyłania się intrygująca, nietuzinkowa osoba. Wybitnie wykształcona, mądra, do głębi wrażliwa, bardzo wierząca, skromna i niespotykanie dobra. Tak w najkrótszych słowach mogłabym opisać hrabinę Walerię Tarnowską ze Stroynowskich.

I udało się, powstała książka! Pod honorowym patronatem Prezydenta Tarnobrzega. 7 lutego 2020 roku odbędzie się jej wieczór promocyjny w Bibliotece Tarnobrzeskiej.

moje podroże_okładka

"Mes Voyages" - wydanie książkowe przekładu dziennika "Moje podróże" - Waleria hr. Tarnowska

moje podroże_środek

"Mes Voyages" – wewnętrzna strona książki "Moje podróże"

moje podróże_okładka_tył

"Mes Voyages" - Waleria hr.Tarnowska