Tarnów, 5 października 1803 roku
Tarnów. Katedra ok. 1800 r. (wnętrze)
źródło: https://tarnow.fotopolska.eu/663758,foto.html?o=b86260&p=1
Moja Rozalio, dziecko moje najdroższe, opuściłam cię! Ty wszakże nie czujesz jeszcze mojej nieobecności! Lecz jakże ja twoją odczuwam! Pewnego dnia twe młode serce mnie usłyszy, odpowie mi… Teraz jednak podróżując, będę spisywała tu dla Ciebie wszystko, co będzie mnie zajmować. A kiedy będziesz mogła to przeczytać, zobaczysz być może z niemałym zadowoleniem, że matka twa miała w myślach zawsze i przede wszystkim ciebie – moja jedyna na ziemi nadziejo!
Z Dzikowa aż tutaj jechaliśmy rozległą równiną, której uroku dodawała Wisła. Kiedy tylko straciliśmy tę piękną rzekę z oczu, krajobraz stał się coraz bardziej monotonny. Zaraz po przybyciu do Tarnowa, udaliśmy się do Katedry, tak cennej dla nas ze względu na to, iż znajduje się w niej grobowiec naszego przodka, wielkiego Jana Tarnowskiego. Grobowiec jest cały z marmuru i urzeka pięknem prostoty, lecz nie chcę ci opisywać jego budowy. Stokroć wolę opowiedzieć ci, jakie odczucia we mnie wzbudziło przebywanie przed nim. Na początku – swego rodzaju cześć religijną, która pochłonęła mnie bez reszty. Później, kontemplując tę sylwetkę pełną spokoju, w której wielkość, pobożność i łagodność rysują się wspólnie na tle wielkiej Katedry, serce me doznało głębokiego wzruszenia i nabożności. Padłam na kolana, z oczu popłynęły mi łzy. „Ojcze w niebie – wołała moja dusza – racz mnie usłyszeć! Straciłam ojczyznę i syna, Duszo wielkiego człowieka, pobłogosław moją Rozalię!” Wyszłam stamtąd z ciężkim sercem i przepełniona smutkiem.
Wieliczka, 7 października
Kopalnia Soli w Wieliczce
źródło: http://www.derubeis.pl/meta/promocje/starodruki/41/ryciny/91/product/959/wieliczka---miasto-i-kopalnia-z-encyklopedii-diderota-1768
Widziałam tutaj, kochane dziecko, nasze słynne kopalnie soli. To są istne klejnoty spod ziemi. Ze sklepieniami wyżłobionymi ludzkimi rękoma, podzielone na tysiące korytarzy i mnóstwem obszernych sal, skąd wydobywa się sól. To, co jest tam najpiękniejsze, to moim zdaniem, kaplica wyrzeźbiona w soli, z figurami świętych, kolumnami i wypracowanymi reliefami, a między nimi statua Zygmunta Augusta, króla Polski, wyrzeźbiona w bloku solnym tak czystym i przejrzystym, że zdawałoby się – kryształowa. To całe dobrodziejstwo natury jest, jak sadzę, niewyczerpanym źródłem bogactwa, dla tego, kto jest w jego posiadaniu. Sama kopalnia – owszem, może interesować jakiegoś badacza mineraloga lub uczonego fizyka. Jeśli o mnie chodzi, nie wzbudziła we mnie głębszego zainteresowania. Cudo to więcej smutne i brzydkie.
W grotach tych podziemnych, moja Rozalio, myślałam o Tobie, wzywałam Boga, który jest wszędzie – pod niebem i ziemią – by miał cię w swej opiece.
Kraków, 8 października
Mury Krakowa pod Wawelem ok. 1800 r.
źródło: http://3.bp.blogspot.com/-ZEautdcuufk/TxgOE9NlD7I/AAAAAAAAAbQ/Y6O7TuR1qtU/s1600/w_chomicz_stare_mury_pod_wawelem.jpg1
Moja ukochana Rozalio. Ze względu na bardzo krótki pobyt w tym mieście, niepodobnym jest, aby opisać Ci go w szczegółach. Jest bez wątpienia interesujące, dla nas, Polaków. Toż przecież pozostałości naszego dawnego splendoru i chwały. Byłam już w Krakowie w zeszłym roku. Zwiedzałam Akademię, tyluż tam uczonych i dystyngowanych profesorów, że nawet młody rosyjski monarcha stara się ich przyciągnąć do swego kraju, aby przyczynili się do jego chwalebnego projektu i wspomogli rozkwit tamtejszej literatury i sztuki. Akademia ta, to jedna z główniejszych ozdób Krakowa. Czeka ją jednak w tych czasach upadek lub w najlepszym razie utrata prestiżu.
Byłam też w Katedrze, będącej miejscem spoczynku większości naszych królów. Widziałam ich antyczny zamek, dziś koszary wojsk nieprzyjaciela. Serce me na ten widok ścisnął żal… i ściska nieprzerwanie na każde jego wspomnienie… Och moja córko, jakże nie rozpaczać, przecież urodziłam się Polką!
Cieszyn, 11 października
Cieszyński rynek w 1802 r.
źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Cieszyn#/media/File:Market_Square,_Cieszyn_(I._Chambrez).jpg
Noc dzisiejszą, kochane dziecko, spędziliśmy w Białej i w tym miejscu również opuściliśmy, nie bez przykrości, naszą ukochaną ojczyznę. Aż dotąd, każdy napotkany człowiek był naszym bratem, rodakiem, dawniej godnym obywatelem, dziś nieszczęsnym towarzyszem w niewoli. Teraz za to wjeżdżamy na ziemie obcego narodu – więcej – na teren wroga.
To małe miasteczko, w którym piszę Ci te słowa, jest nawet ładne. Zwłaszcza ratusz jest pięknym budynkiem. Kościół parafialny nie ma w sobie natomiast żadnego uroku. Weszłam do niego, by pokłonić się Bogu. Dziś mijają dwa lata, od kiedy pierwszy raz zostałam matką. Będąc córką, szczęśliwą żoną i wreszcie matką, byłam przepełniona do granic tak ogromnym szczęściem, jakie tylko ludzka istota może sobie wyobrazić. Spodobało się Wszechmocnemu odebrać mi syna. On mi go dał – i on mi go odebrał. Niech się dzieje jego święta wola. Kocham go i poddaję się jej. I całe moje życie będę mu dziękować za dzień, w którym zechciał dać temu mojemu najukochańszemu aniołowi postać ludzką – że dał mi ciebie, moja Rozalio, najdroższa ma pociecho. Niech Niebiosa zachowają cię dla twej matki. Niech obdarzą cię wszelkimi cnotami, jakie ofiarowały Kazimierzowi. A wtedy zaznam jeszcze prawdziwego szczęścia na ziemi!
Dziś rano widziałam źródła Wisły, przekazałam jej moje pocałunki, by zaniosła je tobie do Dzikowa.