Gdy zwiedzała Muzea Watykańskie, haniebnie ograbione przez Francuzów, często zwracała uwagę na puste nisze, pozostałe po znamienitych rzeźbach i innych dziełach sztuki. Tak też było w przypadku miejsca po Apollonie Belwederskim (Perseuszu Watykańskim). Zażartowała wtedy z goryczą, że Francuzi lepiej by na tym wyszli, gdyby ukradli do Francji samego Canovę.
Na „kolejnego” Perseusza chrapkę miało w tym czasie wielu dostojników, tytułami znacznie przewyższających Tarnowskich. Perseusz trafił jednak w ręce Walerii. Z jej słów wynika, że „zdecydowały o tym względy przyjaźni”.
Oryginalny Apollo Belwederski powrócił do Rzymu po upadku Napoleona Bonapartego, Perseusz „Tarnowskiej” (ten z głową Meduzy) po trzech latach od zawarcia umowy między Walerią i Canovą dotarł do pałacu ojca Walerii na Wołyń, do Horochowa!