You are currently viewing Waleria Tarnowska – 240. rocznica urodzin

Waleria Tarnowska – 240. rocznica urodzin

Wspomnienie Walerii Tarnowskiej w 240. rocznicę urodzin

9 grudnia 2022 rok

„Nie jeden zapyta słusznie, czemu tak późno o niej wspomnienie?

Bo głosy dzielne, urocze, od dawna zamilkły, a słabe, żalem przytłumione, nie odważyły się wydać jęku boleści […].

Przebacz droga i święta pamięci Waleryo, że działając wbrew pokorze Twojej, wystawiam na blask słońca cnoty, które jak wonie leśnych kwiatów szukały cienia domowego zacisza! Ale przykład nauką: tym świętym powodowana prawidłem kierowałaś lub utrzymywałaś na dobrej drodze trzy pokolenia. […]

 Urodzona na Wołyniu w 1782 roku z Waleriana Stroynowskiego i Aleksandry Tarnowskiej, zamożnych obywateli, okazywała od najmłodszych lat wzorową pobożność, tkliwość serca i niepospolitą do nauk zdolność. […] Nawykła i niezmordowana w pracy, nikt ją próżnującą nie widział. Kościoły, kaplica w Dzikowie, pokoje, pracą jej rąk były ozdobione, a gdy osłabiony wzrok i siły, nie dozwalały innego zajęcia, przyświecała jeszcze swym intelektualnym światłem wnukom, których miłemi naukami przysposabiać starała się na godnych następców dziedzicznych cnót przodków. Dobroczynna, wielkomyślna jak wiara, za której natchnieniem zawsze postępowała […].

 Po upłynięciu lat wielu, gdy zawodowi politycznemu kasztelan Tarnowski zadość uczynił, bo już więcej nie było można osiadł w Dzikowie, dla wychowania najmłodszego syna. […] Długa słabość, potem strata męża, resztę zdrowia wdowy nadwyrężywszy, przerwały wszelkie czynności majątkowe. Zastąpił ją, jak i ojca, syn wybrany na urzeczywistnienie świetnych rodzicielskich nadziei, przykładów, starań, błogosławieństw. Przy nim w Dzikowie matka odetchnęła, jak znękany pielgrzym, który przebywszy burze na morzu i wicher Samum na pustyni, znajduje nareszcie ziemię świętą, spokojną, nieznaną, rajowi podobną. Tam [w Dzikowie] Walerya kasztelanowa Tarnowska, snuć zaczęła nowe pasmo zasług, […]. Żyła życiem drugich, szczęściem ich się cieszyła, lub cierpieniem cierpiała. Otoczona dziećmi, wnukami, przyjaciółmi, sierotami, dogadzała bez przerwy wrodzonej potrzebnie kochania. Wszystkich do siebie koleją tuliła, za wszystkich się modliła, wszystkich słodką wymową i przykładem do Boga przyciągała, jakby wszystko co koło niej żyło, było jej pobożności i miłości polecone.

Dla jednych miała łzę, dla drugich uśmiech ujmujący, czułe usciśnienie lub jałmużnę, a dla wszyst-kich rzewne serce matki. Między tymi różnorodnymi rodzinami, ona była węzłem spajającym roz-maite członki w jedno ciało, którego była duszą, sercem, głową, kierującą ręką, matką, Opatrznością.

 Nikt jak ona nie był kochany, bo nikt tak nie kochał. Dla swoich, co czuła, co okazywała, opisać się nie da, gdyż nikt nie widział, nie słyszał o podobnej w kochaniu rzewności, rozciągłości.

Było w niej coś boskiego, oznaczającego pewien rodzaj nieograniczenia i wpojenia duszy w dusze tych, co do niej należeli. Jej miłość zaś dla Boga, nazwać by się mogła namiętnością, gdyby można przyrównać słabość ludzką do najdoskonalszego uczucia! […]

 W ostatniej chorobie, która trwała dni 17, a była równie jak męża, i jak później syna, uderzeniem apoplektycznym, serce jej wśród sparaliżowanego ciała, ani na chwilę nie straciło czucia. […] Lubo z trudnością, jednam płynnie, głośno wydobywała najsłodsze wyrazy pożegnanie dzieci i przyjaciół, którzy z różnych stron dla oddania ostatecznego hołdu wdzięczności umierającej matce przybyli! A najstarszego, najdroższego syna, klęczącego przy jej śmiertelnem łożu, chowającego w pościeli twarz męską łzami oblaną, zdawała się nie widzieć, nie rozróżniać od innych; mało pieściła, nie żegnała, co go w rodzaj rozpaczy wprawiło: nie wiedział, że ona kończąc, musiała mieć objawienie prędkiego z nim połączenia się u źródła nieskończonego szczęścia!

 Nigdy nigdzie nie widziałem czegoś tak uroczystego, tak do cudu podobnego, jak chwilę, w której ś.p. Walerya Tarnowska oddawała Bogu duszę przez cierpienia i Sakramenta święte, do pierwotnej czystości przywróconą. […]”

Siemieński L., Waleria hr. Tarnowska, [w:] Wspomnienie pośmiertne dwóch matron polskich: Anny hrabiny Małachowskiej i Walerii hrabiny Tarnowskiej, druk Czas, Kraków 1852, Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa

PS. Książka już niebawem 🙂