Nareszcie! Nareszcie opuszczamy Alpy Tyrolskie! Jakże się to ciągnęło. Byłam nimi bardziej niż zmęczona. Ogromnie chciałabym być już w Wenecji. Już nawet nie tyle z tej wielkiej ciekawości, jaką wzbudza we mnie to cudo świata, lecz bardziej po to, by odebrać wieści z Dzikowa i dowiedzieć się, czy urósł ci już jakiś ząbek.
Od Bolzano wszyscy napotkani mówią już po włosku. Wielka to przyjemność dla mego ucha i radość, że zostałam uwolniona od tego nieprzyjemnego języka niemieckiego. Jutro planujemy być w Wenecji. Dawniej była ona kwitnącą Republiką, dziś już tylko nieszczęsną prowincją cesarstwa. Biedni Wenecjanie! Nasi towarzysze niedoli. Wam jest tym ciężej, to przez Francuzów zabrano wam wolność. Hańba narodzie francuski, do niedawna dumo ludzkości.